piątek, 23 grudnia 2011

I feel it in my fingers, I feel it in my toes.

Tradycji stała się zadośc. Obowiązkowe, co roczne spotkanie wigilijne przy grzanym winie, pierniczkach i Love actually oraz ploteczki-ploteczki. Jak tu nie kochac świąt. I dni już coraz dłuższe! 

W obliczu zbliżającej się wielkimi krokami sesji i egzaminów przed-sesyjnych (których swoją drogą jest jeszcze więcej!) przyszedł czas na zajęcie czymś myśli i rąk. Tak, tak, przed maturą udało mi się załatwic 3miesięczny pobyt w Paryżu. Teraz, może nieco mniej spektakularnie, ale też w mniej odległym terminie - Włochy. Kraj, w którym moja noga nie stanęła jeszcze nigdy, a krążą słuchy iż warto. Czemu nie?

Polowanie na bilety uważam za ropoczęte! Potem trzeba będzie rozpocząc polowanie na kanapy w Rzymie czy też Mediolanie, a to może okazac się jeszcze większym wyzwaniem, ale ile radości. Przygotowywanie wyprawy to połowa całej przyjemności podróżowania.

Przy okazji, moje europejskie cele, według kolejności pożądania:
1) Barcelona
2)Amsterdam
3)Roma
zdjęcia znalezione w internecie

Będę szczęśliwa jeśli choc dwa z tych miast uda mi się odwiedzic w przyszłym roku. Na razie najbardziej prawdopodobnym wydaje się Rzym. Barcelona może na lato, ale rowerem po Amsterdamie też kiedyś się przejadę.

So nice to think about it.

1 komentarz:

Justa pisze...

Hej jesli zdecydujesz sie na Barcelone, to zapraszam wczesniej na mojego bloga- gdzie mozesz znalezc wiele informacji

http://justynaenbarcelona.blogspot.com/

Do Amsterdamu tez planuje podroz, ale to na razie dalekie plany niestety :(
A Rzym widze, ze juz zwiedzilas ! - ja niestety tez nie bylam

Pozdrawiam !